sobota, 28 grudnia 2013

Filmowe podsumowanie #7

Witam po świątecznej przerwie :) W dzisiejszym Filmowym podsumowaniu przedstawię Wam to, co oglądałam zarówno przed, jak i w trakcie Świąt, więc myślę, że dla każdego znajdzie się coś miłego :) Tym razem postanowiłam nie oglądać tych samych filmów, które do tej pory gościłam co roku w tym okresie i zapoznałam się z zupełnymi nowościami. Zapraszam do lektury!


Tytuł: Mr. Nobody
Reżyseria: Jaco Van Dormael
Data premiery: 12 września 2009
Obsada: Jared Leto, Sarah Polley, Diane Kruger, Linh Dan Pham, Rhys Ilfans, Natasha Little, Toby Regbo, Juno Temple
Czas trwania: 141 minut
Moja ocena: 9/10

Do tej produkcji byłam nastawiona bardzo sceptycznie. Pamiętam, że znajomi, którzy widzieli ten film w kinie, wyrażali się o nim dość negatywnie, uznając go za stratę czasu i pieniędzy. Ja jednak postanowiłam sprawdzić go na sobie i zostałam naprawdę miło zaskoczona! Obraz Van Dormaela jest niebanalny, skłaniający do refleksji i analizy. Cudowna muzyka, którą zajmował się brat reżysera, Pierre Van Dormael dopełnia dzieło, a sam Jared Leto jest już tylko wisienką na torcie :)

Tytuł: Żelazna Dama
Tytuł oryginalny: The Iron Lady
Reżyseria: Phyllida Lloyd
Data premiery: 26 grudnia 2011
Obsada: Meryl Streep, Jim Broadbent, Anthony Head, Richard E. Grant, Iain Glen, Olivia Colman
Czas trwania: 105 minut
Moja ocena: 6/10


Z filmami, które są biografiami ważnych, historycznych postaci problem jest taki, że mamy duże oczekiwania względem nich i są one potem słusznie mieszane z błotem. W tym wypadku dzieje się podobnie. Nie mówię, że ta produkcja jest zła, ale chyba nie tego po niej oczekiwaliśmy. Otrzymaliśmy coś, co balansuje na granicy farsy i groteski, przez co drastycznie spada autentyczność obrazu, a przede wszystkim samej Margaret Thatcher. Jej postać ratuje tu fenomenalna Meryl Streep, ale to wciąż za mało. Wielka szkoda, że autorzy filmu nie postarali się bardziej, gdyż potencjał był ogromny.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Muzyczne odkrycia: piosenki świąteczne


W dzisiejszym wyjątkowym wydaniu Muzycznych odkryć przedstawię Wam swoje ulubione świąteczne (względnie bożonarodzeniowe) piosenki, które odkrywałam przez lata. Niektóre z nich, to starocie i klasyki gatunku, inne zaś to zupełne świeżynki.  Niestety, nie znajdziecie tutaj żadnych kolęd. Nie znaczy to, że za nimi nie przepadam. To raczej kwestia wykonania, które zawsze jest dla mnie za bardzo patetyczne/udziwnione/"fajne". Zapraszam do słuchania :)

niedziela, 22 grudnia 2013

Czas na serial: "Dziewczyny"



Czym byłaby przerwa świąteczna bez oglądania seriali? Osobiście ciężko jest mi wyobrazić sobie, żebym nie obejrzała wówczas ani jednego odcinka lub całego sezonu ulubionego serialu albo jednej z tasiemcowych nowości. Zwykle dokonuję przełomowych odkryć przez przypadek i to właśnie wtedy, kiedy mam dużo czasu na takie szaleństwa. Tak było niemal dwa lata temu, kiedy w wakacje odkryłam Supernatural oraz w zeszłe Święta, kiedy przekonałam się do Teorii wielkiego podrywu, która wciąż bawi mnie tak samo :) Dzisiejsza propozycja należy do moich serialowych ulubieńców, dlatego żałuję, że odcinków jest tak mało, a na kolejny sezon trzeba tak długo czekać. Nie uprzedzajmy jednak faktów i przedstawmy wszystko od początku. A może od końca? Ponieważ jak śpiewał Jerzy Połomski: bo z Dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie się... :))

piątek, 20 grudnia 2013

Juliette Kahane "Bywalcy metra"


W komunikacji miejskiej codziennie spotykają się setki nieznanych sobie ludzi. Okazuje się jednak, że ta anonimowość jest jedynie pozorna, bo z czasem rozpoznajemy wśród pasażerów pewne postaci. Zauważamy, że nasza sąsiadka z klatki obok zawsze siada na przedzie pojazdu, pani w fioletowym płaszczu odprowadza córkę do szkoły, a na jednym z przystanków wsiada grupka roześmianych gimnazjalistek. Czasami okazuje się, że nasze drogi krzyżują się również poza wnętrzem autobusu czy wagonem metra i wówczas kojarzymy znajome twarze wśród przechodniów na ulicy. Nasze myśli podążają w określonym kierunku. Zaczynamy się zastanawiać: kim są ci ludzie, jaka jest ich historia, czy nasze spotkania są wyłącznie dziełem przypadku...? Takie i podobne refleksje towarzyszą właśnie bohaterom Bywalców metra



środa, 11 grudnia 2013

[TAG] Zaksiążkuj swojego bloga



Przeglądając w ostatnim czasie blogi, natrafiłam na pewną zabawę związaną z książkami, której pomysłodawczynią jest Magda, autorka bloga My Paper Paradise, o czym możecie przeczytać tutaj [KLIK]. Zasady są proste: Należy dobrać tytuł książki do każdej litery nazwy swojego bloga. Może to być książka, która zapadła nam najbardziej w pamięć, ulubiona, znienawidzona, niedawno znaleziona... Słowem - jakakolwiek :) Czas sprawdzić, jak sobie poradzę z tym zadaniem.

niedziela, 8 grudnia 2013

Filmowe podsumowanie #6

Święta coraz bliżej, a z tym wiąże się trochę wolnego czasu na oglądanie filmów :) Zapraszam na 6 odsłonę cyklu, może znajdziecie dla siebie coś ciekawego.

Tytuł: Daas
Reżyseria: Adrian Panek
Data premiery: 7 czerwca 2011
Obsada: Andrzej Chyra, Olgierd Łukaszewicz, Sławomir Orzechowski, Mariusz Bonaszewski
Czas trwania: 102 minuty
Moja ocena: 6/10

Dramat kostiumowy, inspirowany postacią mało znaną z historii Polski - Jakubem Frankiem, który w połowie XVIII wieku ogłosił się nowym mesjaszem. Na ten film polowałam od wielu miesięcy i niestety, troszeczkę się zawiodłam, choć produkcja zdecydowanie ma to coś. Perfekcyjnie dobrana obsada oraz niesamowite ujęcia na granicy jawy i snu są przeciwwagą do akcji, w której zabrakło dramatyzmu, dynamiczności. Szkoda.

Tytuł: Amelia
Tytuł oryginalny: Le fabuleux destin d'Amélie Poulain
Reżyseria: Jean-Pierre Jeunet
Data premiery: 25 kwietnia 2001
Obsada: Audrey Tautou, Mathieu Kassovitz
Czas trwania: 129 minut
Moja ocena: 7/10

Kolejny klasyk, który nadrobiłam dopiero teraz. Ogólnie rzecz biorąc, film jest słodki, a Audrey jako Amelia przeurocza, ale na mnie chyba nie bardzo podziałała magia tej produkcji, choć wszyscy obiecywali mi cuda. Mimo że mnie nie porwał, uśmiech na twarzy miałam nawet długo po obejrzeniu :)

czwartek, 5 grudnia 2013

Agnieszka Kowalska, Łukasz Kamiński "Zrób to w Warszawie!"

Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Oznacza to, że niebawem będziemy mogli cieszyć się prezentami, pysznym jedzeniem, spotkaniem z dawno niewidzianą rodziną, a w przypadku uczniów i studentów z dużą ilością wolnego czasu. Ale co z nim zrobić, kiedy wszystkie seriale już nadrobione, świąteczny maraton z Kevinem, Love Actually i Holiday już za nami, z talerza zniknął ostatni kawałek sernika lub makowca, a my nie za bardzo chcemy wziąć się za naukę? Dla tych, którzy lubią spędzać wolny czas poza domem, będą spędzać Święta w stolicy lub po prostu zaczną się niemiłosiernie nudzić, mam pewną radę: wyjdźcie z domu i... Zróbcie to w Warszawie!  :) W przypadku tego przewodnika dobra rozrywka i ciekawe pomysły są gwarantowane!




wtorek, 3 grudnia 2013

Podsumowanie miesiąca - listopad


Kolejna kartka z kalendarza zerwana, co oznacza, że przyszedł grudzień i czas na podsumowanie listopada. No cóż, plany miałam bardzo ambitne, ale niestety, nie udało mi się ich niemal w ogóle zrealizować, gdyż zwyczajnie pokonał mnie brak czasu. Całe szczęście, że już wkrótce Święta, kiedy będzie można nadrobić wszelkie zaległości. Dość już gadania, przejdźmy do rzeczy :)

sobota, 30 listopada 2013

Stephen King "Carrie"

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest być wyjątkowym w bardzo szczególny sposób? Powiedzmy, że posiadacie nadprzyrodzone zdolności, moce, których nikt nie jest w stanie kontrolować. Ale nie, nie takie jak superbohaterowie z komiksów Marvela, którzy wykorzystują je w walce ze złem. O nie, nie jest tak pięknie. Myślicie pewnie: jak to? W czym tkwi haczyk? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta - to WY jesteście sprawcami tych wszystkich niegodziwości, lecz nie bez przyczyny. I co teraz? Co, jeśli przez wasze czyny cierpią niewinni ludzie? Jak się z tym czujecie? Ale chwila, nie wybiegajmy aż tak w przyszłość. Zanim cokolwiek takiego wam się przytrafi, poznajcie dziewczynę, która była w takiej sytuacji i może podzielić się z wami swoim doświadczeniem. Oto Carrie.


środa, 27 listopada 2013

Filmowe podsumowanie #5

Wiem, wiem, wiem i od razu przepraszam. Miała być recenzja Carrie, a ja znów wrzucam filmy... No cóż, obecnie czas bardzo mi nie sprzyja, więc nie mam czasu praktycznie na nic, więc mogłam z siebie wykrzesać jedynie to podsumowanie. Mam nadzieję, że wkrótce sytuacja ulegnie zmianie, a tymczasem zapraszam do czytania :)

Tytuł: Jak ona to robi?
Tytuł oryginalny: I Don't Know How She Does It
Reżyseria: Douglas McGrath
Data premiery: 15 września 2011
Obsada: Sarah Jessica Parker, Pierce Brosnan, Greg Kinnear, Christina Hendricks, Olivia Munn
Czas trwania: 95 minut
Moja ocena: 3/10

Ten film był dla mnie ogromnym zawodem. Po znakomitej książce Allison Pearson spodziewałam się równie błyskotliwej ekranizacji. Niestety, film jest kiepski, bardzo spłycono akcję i jak na komedię mało tu miejsca do śmiechu. Ponadto Sarah Jessica Parker zdecydowanie nie pasowała mi do roli Kate Reddy.


Tytuł: Koszmar z ulicy Wiązów
Tytuł oryginalny: A Nightmare on Elm Street
Reżyseria: Samuel Bayer
Data premiery: 27 kwietnia 2012
Obsada: Jackie Earle Haley, Kyle Gallner, Katie Cassidy, Kellan Lutz, Rooney Mara
Czas trwania: 95 minut
Moja ocena: 6/10

Remake znanego horroru z lat 80-tych. Całkiem niezła, choć niektóre sceny wydawały mi się przesadzone, zbyt krwawe i zabrakło Freddy'ego Kruegera w samym Freddym. Chyba taka jest już przypadłość nowych wersji znanych hitów...

wtorek, 5 listopada 2013

Filmowe podsumowanie #4

Witajcie! Przed nami już 4 odsłona filmowego cyklu. Zapraszam do zapoznania się z moimi ostatnimi wyborami.


Tytuł: Odwróceni zakochani
Tytuł oryginalny: Upside Down
Reżyseria: Juan Diego Solanas
Data premiery: 22 sierpnia 2012
Obsada: Kirsten Dunst, Jim Sturgess, Timothy Spall
Czas trwania: 113 minut
Moja ocena: 7/10


Byłam bardzo ciekawa tego filmu, swego czasu chciałam iść nawet na niego do kina, ale nie wyszło. I może słusznie, bo byłabym zawiedziona. Intrygujący pomysł oceniam wysoko, ale reżyser chyba trochę zagubił się w kreowanym przez siebie obrazie, a szkoda... Już nie wspomnę o zakończeniu, które pozostawiło po sobie jedynie niesmak.


Tytuł: Big Love
Reżyseria: Barbara Białowąs
Data premiery: 10 lutego 2012
Obsada: Aleksandra Hamkało, Antoni Pawlicki, Robert Gonera, Dobromir Dymecki, Adam Ferency
Czas trwania: 100 minut
Moja ocena: 6/10


Historia toksycznego związku w polskich realiach, ponoć oparta o prawdziwe wydarzenia. Film całkiem niezły, ale nierówny. Niektóre momenty wbijają w fotel, podczas gdy inne chce się tylko przewinąć. Nie podobała mi się gra Aleksandry Hamkało, ale Antoni Pawlicki sprostał zadaniu.

sobota, 2 listopada 2013

Podsumowanie miesiąca - październik


Październik już za nami, więc przyszedł czas na małe podsumowanie miesiąca. Jest to mój pierwszy post tego typu, dlatego proszę o Waszą wyrozumiałość :) Zacznijmy od tego, co działo się u mnie w tym czasie - wróciłam na uczelnię po długich wakacjach, co poskutkowało mniejszą ilością czasu na rozrywkę. Ale przecież dla chcącego nic trudnego ;) Staram się więc osiągnąć złoty środek pomiędzy życiem studenta, działalnością na blogu i obowiązkami domowymi, co idzie mi na razie dosyć dobrze.

wtorek, 29 października 2013

Haruki Murakami "Na południe od granicy, na zachód od słońca"

Pierwsza miłość to ważna sprawa w życiu każdego człowieka, niezależnie od tego, na jakim etapie życia się ją przeżyło. Pamiętacie, jak w przedszkolu bawiłyście się z tym chłopczykiem o ładnych oczach, który dał Wam buziaka, gdy wychowawczyni nie patrzyła? Czy w pamięci utkwił Wam obraz tej dziewczyny z warkoczem, która tak śmiesznie się denerwowała, kiedy próbowaliście zwrócić na siebie jej uwagę? A może było jeszcze inaczej? Z pewnością każdy z nas ma inną historię, ale w gruncie rzeczy chodzi o to samo. To wspomnienie zostaje w nas na bardzo długi czas, często na całe życie. Wracamy do tego szczenięcego uczucia, uśmiechając się przy tym z rozrzewnieniem, bo przecież to było tak dawno, a wciąż pamiętamy drobne szczegóły dotyczące naszej sympatii. I tu pojawia się pytanie: co byś zrobił/zrobiła, gdyby ta osoba ponownie zjawiła się w Twoim życiu? Właśnie na to pytanie musiał sobie odpowiedzieć Hajime.

poniedziałek, 14 października 2013

Filmowe podsumowanie #3

Witam serdecznie i bez przeciągania zapraszam na kolejną dziesiątkę filmów :)



Tytuł: Hydrozagadka
Reżyseria: Andrzej Kondratiuk
Data premiery: 30 kwietnia 1971
Obsada: Józef Nowak, Zdzisław Maklakiewicz, Roman Kłosowski, Ewa Szykulska
Czas trwania: 70 minut
Moja ocena: 7/10

Nie mam pojęcia skąd wynika niechęć młodego pokolenia do starych polskich filmów, zwłaszcza tych komediowych. Wiadomo, to były inne czasy i w tym właśnie tkwi ich urok! :) Hydrozagadka to świetna parodia ówczesnej popkultury oraz kopalnia kultowych tekstów. I oto chodzi, i o to chodzi... ;)



Tytuł: Charlie
Tytuł oryginalny: The Perks of Being a Wallflower
Reżyseria: Stephen Chbosky
Data premiery: 8 września 2012
Obsada: Logan Lerman, Emma Watson, Ezra Miller, Mae Whitman, Nina Dobrev
Czas trwania: 103 minuty
Moja ocena: 8/10

Książkę przeczytałam już dawno temu, ale jakoś nie składało się, by obejrzeć film. Jednak wszyscy o tym mówili (i to z zachwytem!), więc z ciekawości obejrzałam. Powiem tylko, że nie zawiodłam się, a kilka razy coś ściskało mnie w gardle. Świetna robota, panie Chbosky!

środa, 9 października 2013

Czas na serial: "Motel Bates"

Nadszedł wietrzny i deszczowy październik. Pogoda coraz mniej sprzyja długim spacerom, a wręcz przeciwnie - zachęca do pozostania w domu, zalegnięcia przed telewizorem lub komputerem, z kubkiem gorącej herbaty czy kakao w ręku. W takich chwilach przydałby się jakiś ciekawy serial do obejrzenia. Skoro wielkimi krokami zbliża się Halloween, to chciałabym polecić Wam coś z dreszczykiem. Zachęcam więc do obejrzenia pełnego pierwszego sezonu Motelu Bates.

piątek, 4 października 2013

Bartosz Gardocki "Oczy Wuja Sama"


Literatura podróżnicza definitywnie jest jednym z moich ulubionych typów książek. Czytając takie pozycje, mam poczucie, że choć na chwilę mogę przenieść się w miejsca, gdzie chciałabym się znaleźć, a które z różnych względów są na razie poza moim zasięgiem. Lubię również wracać myślami do miejsc, które już udało mi się odwiedzić, gdzie spędziłam miło czas w gronie rodziny lub przyjaciół. Wielką przyjemność sprawia mi także odkrywanie nieznanych szerzej zagadnień dotyczących podróży, jakim jest np. tanatoturystyka (zainteresowanych odsyłam do książki autorstwa Doma Joly'ego pt. Witamy w piekle [KLIK]). Tym razem postawiłam na Stany Zjednoczone Ameryki, by dowiedzieć się, czy rzeczywiście jest tam tak, jak śpiewa T.Love w piosence Stany [KLIK].

sobota, 28 września 2013

Umberto Eco "Wyznania młodego pisarza"

Jakiś czas temu, pewna znajoma życzyła mi z okazji urodzin, abym któregoś dnia napisała książkę, która stanie się bestsellerem. Żeby egzemplarze rozchodziły się jak świeże bułeczki, a moje nazwisko na okładce oślepiało każdego, kto wejdzie do Empiku. Kiedy to usłyszałam, podziękowałam z uśmiechem, bo nie było to tajemnicą, że pisanie jest mi bliskie, ale przeznaczałam je raczej "do szuflady", niż dla szerszej publiczności. Jednakże zaczęłam się zastanawiać (czysto hipotetycznie), od czego powinna zacząć się taka kariera?


poniedziałek, 16 września 2013

Filmowe podsumowanie #2

Wakacje to idealny czas na oglądanie filmów i to w dużej ilości. Czas na kolejną dziesiątkę obejrzanych przeze mnie filmów. Tym razem będzie to dość różnorodny zbiór. Do dzieła! :)



Tytuł: Guru miłości
Tytuł oryginalny: The Love Guru
Reżyseria: Marco Schnabel
Data premiery: 20 czerwca 2008
Obsada: Mike Myers, Jessica Alba, Justin Timberlake, Ben Kingsley
Czas trwania: 87 minut
Moja ocena: 1/10

To nie film, a jakaś pomyłka. Koszmarek, którego nie powinny oglądać ludzkie oczy. Śmieszny on nie był, a wręcz żenujący i nie ma nic wspólnego (kompletnie nic!) z indyjską kulturą, choć twórcy próbowali się nią inspirować. Nawet tańcząca niczym tancerka bollywood Alba nie pomogła... Trzymajcie się od tego "filmu" z daleka!


Tytuł: Dziewczyna mojego kumpla
Tytuł oryginalny: My Best Friend's Girl
Reżyseria: Howard Deutch
Data premiery: 16 września 2008
Obsada: Dane Cook, Kate Hudson, Jason Biggs, Alec Baldwin
Czas trwania: 101 minut
Moja ocena: 3/10

Niekonwencjonalna komedia romantyczna, w której wszystko jest na opak. W tym wypadku kwiaty, kolacje i bycie miłym nie zdadzą egzaminu, bo kluczem do serca damy są kłótnie, obelgi i afery na weselu. Mnie to nie przekonuje i raczej zostanę przy tradycyjnej, bardziej romantycznej wersji.

piątek, 6 września 2013

Muzyczne odkrycia: The Tallest Man on Earth


Witam po wakacjach, które okazały się nieco dłuższe, niż planowałam :) W dzisiejszych odkryciach zmieniamy klimat na spokojniejszy i bardziej swojski. Bohatera dzisiejszego postu porównuje się do Boba Dylana, który, jak wiadomo, jest jedną z najważniejszych postaci muzyki popularnej ostatniego półwiecza. Prosto ze szwedzkiej sceny folkowej - Kristian Mattson, czyli The Tallest Man on Earth.

poniedziałek, 22 lipca 2013

Reyes Calderón "Zbrodnie liczby pierwszej"

Pamiętacie co wydarzyło się w dobrze znanej powieści autorstwa Umberto Eco? Tak, mam na myśli Imię róży. Jeśli ją czytaliście lub choćby o niej słyszeliście, to wiecie, że chodziło o tajemnicze morderstwa w pewnym opactwie benedyktyńskim, których wyjaśnienia podjął się franciszkanin, Wilhelm z Baskerville. Wydarzenia te, miały miejsce w XIV wieku i można by uważać, że to wina okrutnej średniowiecznej rzeczywistości. Znacie takie powiedzenie, że historia lubi się powtarzać? Jeśli nie, to przekonajcie się sami, że czasy morderstw na dostojnikach kościoła jeszcze nie minęły.

środa, 17 lipca 2013

Filmowe podsumowanie #1

Witajcie i wybaczcie dłuższą przerwę w dodawaniu postów, która spowodowana była kilkoma sprawami, niezależnymi ode mnie. Na dziś przygotowałam zestawienie 10 filmów, które miałam okazję ostatnio obejrzeć. Nie będzie to w żadnym stopniu ranking, ale jedynie krótkie podsumowanie. Gotowi? Zaczynamy!


Tytuł: Rozmowy nocą
Reżyseria: Maciej Żak
Data premiery: 14 lutego 2008
Obsada: Magdalena Różczka, Marcin Dorociński, Weronika Książkiewicz, Roma Gąsiorowska
Czas trwania: 95 minut
Moja ocena: 4/10

Krótko mówiąc, bida z nędzą. Dystrybutor reklamuje film jako "prawdziwy i zabawny portret pokolenia singli z wielkiego miasta". Nie mam pojęcia, w którym momencie miało być śmiesznie, bo chyba nie zaśmiałam się ani razu. Nie przekonała mnie Różczka (chyba mam do niej jakąś awersję), nie podołał roli Dorociński. Choć pomysł był całkiem dobry, tutaj coś definitywnie nie zaiskrzyło.


Tytuł: Pręgi
Reżyseria: Magdalena Piekorz
Data premiery: 15 września 2004
Obsada: Michał Żebrowski, Jan Frycz, Agnieszka Grochowska, Wacław Adamczyk, Borys Szyc
Czas trwania: 91 minut
Moja ocena: 8/10

Ciężkie, ale cholernie dobre polskie kino. Scenariusz do filmu napisał Wojciech Kuczok na motywach swojej powieści pt. Gnój, z którą muszę się wkrótce koniecznie zapoznać. Jan Frycz genialny w roli ojca-sadysty, Michał Żebrowski również pokazał klasę, grając okaleczonego wewnętrznie, choć dojrzałego zewnętrznie człowieka. Ten film trzeba koniecznie zobaczyć! Ku przestrodze.

czwartek, 11 lipca 2013

Czas na serial: "Sześć stóp pod ziemią"

Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak wygląda praca w domu pogrzebowym? Jak wygląda życie prywatne pracowników takiego przedsiębiorstwa? Jakie są ich problemy, zmartwienia, troski? Co przynosi im chwilę oddechu, co sprawia radość? I przede wszystkim, jak sobie radzą z wszechobecną w ich zawodzie śmiercią? Odpowiedzi na te i wszystkie inne pytania znajdziecie, oglądając nie najmłodszy już serial produkcji amerykańskiej, Sześć stóp pod ziemią.

piątek, 5 lipca 2013

Muzyczne odkrycia: xxanaxx


Mówi się, że polska scena muzyczna ma się coraz gorzej. Może i jest to prawda, bo zalewa nas fala piosenkarek, które potrafią śpiewać tylko jeden hit i to z playbacku lub zespołów "sezonowych", o których jest głośno tylko przez chwilę. Jednakże opinia ta odnosi się raczej do komercyjnej części rodzimych twórców. Bo ci niszowi dają sobie radę. I to bardzo dobrze.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Roald Dahl "Charlie i fabryka czekolady". Książka, film, musical.


Autor: Roald Dahl
Tytuł: Charlie i fabryka czekolady
Tytuł oryginalny: Charlie and the Chocolate Factory
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 190
Moja ocena: 6,5/10

Książki, które czytamy jako dzieci, mają ogromny wpływ na to, jak ukształtuje się nasz dojrzały gust czytelniczy. Jeśli się nam spodobają, to będziemy do nich wracać z mniejszym lub większym sentymentem, a jeżeli nie, to często wiąże się to z małą traumą. W przypadku książek Roalda Dahla mamy do czynienia raczej z pozytywnym wpływem na młodych czytelników. Myślę, że niejeden z nas czytał lub chociażby słyszał o takich pozycjach jak Matylda, Wielkomilud, Fantastyczny pan Lis czy wreszcie Charlie i fabryka czekolady. Zwłaszcza ta ostatnia jest szczególnie znana za sprawą dwóch ekranizacji, ale o tym za chwilę.

Bohaterem tej książki jest Charlie Bucket, chłopiec pochodzący z biednej rodziny, który tylko raz w roku, w swoje urodziny, może sobie pozwolić na kupno czekolady pana Wonki. To nie jest byle jaka czekolada, tylko najlepsza, najsmaczniejsza czekolada na świecie. A kiedy okazuje się, że ekscentryczny twórca niezwykłych smakołyków ukrywa w opakowaniach Złote Talony - bilety, które pozwolą pięciu szczęśliwcom zwiedzić wspaniałą fabrykę słodyczy Wonki - jej wartość jeszcze bardziej wzrasta. Niesłychanym zrządzeniem losu, nasz bohater również znajduje jeden z nich i razem z czwórką pozostałych dzieci wkracza do słynnej fabryki. Wówczas przenosimy się do niezwykłego, nieprawdopodobnego świata, który do tej pory istniał tylko w naszej wyobraźni.

Zwiedzając fabrykę czekolady razem z dziećmi, przeżywamy wspaniałą przygodę. Liczne wynalazki, kolory, smaki i zapachy słodkości, to wszystko przyprawia nas o mały zawrót głowy. Okazuje się, że naszym małym bohaterom również niełatwo jest się w tym wszystkim odnaleźć, bo na każdym kroku czai się coraz więcej pysznych pokus, a zasadę "niczego nie dotykać", narzuconą przez pana Wonkę, bardzo łatwo jest złamać pod wpływem impulsu. Jak poradzą sobie wystawieni na próbę 9-latkowie? Odpowiedź znajdziecie w książce.

Jeśli jednak macie mniej czasu lub bardziej przemawia do Was obraz, niż słowo pisane, proponuję dwie ekranizacje Charliego i fabryki czekolady.

Tytuł: Charlie i fabryka czekolady
Tytuł oryginalny: Charlie and the Chocolate Factory
Reżyseria: Tim Burton
Data premiery: 10 lipca 2005
Aktorzy: Johnny Depp, Freddie Highmore, Helena Bonham Carter, Deep Roy, David Kelly
Czas trwania: 115 minut
Moja ocena: 8/10

Zacznijmy od najnowszej, w reżyserii Tima Burtona. Fabuła nie odbiega znacznie od wersji książkowej, choć w filmie znalazło się parę scen, których brak w pierwowzorze. Są to sceny dotyczące dzieciństwa pana Wonki oraz postaci doktora Wonki, ojca Willy'ego. Postać ojca została stworzona na potrzeby filmu, by dodać nieco rodzinnej historii Willy'emu Wonce. Natomiast scena, kiedy mały Willy nosi ogromny aparat na zęby jest nawiązaniem do dzieciństwa Tima Burtona i nie ma żadnego związku z książką.

Film został świetnie zrealizowany. Można by pomyśleć, że ogromna jego część to efekty komputerowe, ale to nie do końca prawda. Dla przykładu czekoladowa rzeka i wodospad w fabryce Wonki są prawdziwe, tyle że zrobione ze sztucznej czekolady. Lizaki na drzewach, cukierkowe trzciny i miętówki zrobiono z prawdziwych słodyczy. Do reszty jednak użyto animacji, co może i sprawia wrażenie pójścia na łatwiznę, ale za to jak się prezentuje na ekranie :) Aktorsko również nie mam nic do zarzucenia - Freddie Highmore wypadł świetnie jako skromny, nieco nieśmiały Charlie, a Johnny Depp jako Willy Wonka również zachwycający, choć jego postać w filmie wydaje się bardziej spokojna, niż książkowy oryginał. Ogromne słowa uznania należą się Deep'owi Royowi, który wcielając się w Oompa Loompa zagrał każdego z nich oddzielnie, powtarzając te same ruchy setki razy. Dodatkowym smaczkiem jest pojawienie się Heleny Bonham Carter w roli mamy Charliego.

Mnie ta ekranizacja bardzo się podobała. Byłam wręcz oczarowana inwencją twórców w kreowaniu fabryki Wonki, a po skończonym seansie przez jakiś czas nuciłam piosenki wykonywane przez Oompa Loompa :) A teraz cofniemy się parę dekad wcześniej, kiedy to świat ujrzał pierwszą ekranizację książki Roalda Dahla.


Tytuł: Willly Wonka i fabryka czekolady
Tytuł oryginalny: Willy Wonka & the Chocolate Factory
Reżyseria: Mel Stuart
Data premiery: 30 czerwca 1971
Aktorzy: Gene Wilder, Peter Ostrum, Jack Albertson
Czas trwania: 100 minut
Moja ocena: 7/10

Mało kto o tej wersji słyszał, jeszcze mniej osób ją widziało. Przyznam się szczerze, że ja również należałam do tej grupy, dopóki nie zobaczyłam w telegazecie napisu "Willy Wonka", a obok dopisku "musical". To mnie nieco zbiło z tropu, ale z ciekawości obejrzałam i nie żałuję.

Historia opowiedziana w filmie znów jest taka sama, jak w książce. Tym razem nie ma żadnych innowacji, żadnych dodanych scen czy postaci. Pewnie stało się tak ze względu na to, że scenariusz pisał sam autor, Roald Dahl. Przeniesienie książki na ekran okazało się udanym zabiegiem, o czym świadczą 3 nominacje do Oscarów w 1972 roku (najlepsza muzyka, najtrafniejsza adaptacja, oryginalny dobór muzyki) oraz nominacja do Złotych Globów w 1972 roku dla najlepszego aktora musicalu dla Gene'a Wildera.


Gene Wilder jako Willy Wonka
Jak to zwykle bywa w przypadku starych filmów, ten również ma specyficzne dla tamtych czasów cechy. Wiadomo, nie było tak wysoko rozwiniętej technologii, o komputerowej animacji już nie wspominając. Możemy dokładnie zaobserwować na ekranie druciki, rurki czy inne sznurki pomagające uzyskać liczne efekty specjalne. Ale czy przez to film z 1971 roku jest gorszy od wersji z 2005 roku? Nie! A to dzięki głębi, którą bardziej widać właśnie w starszej ekranizacji. Widać przesłanie, jakie niesie również książka: nie da się wszystkiego kupić za pieniądze, a jedynie byciem uczciwym i prostolinijnym mamy szansę na spełnienie swoich marzeń. Ogromnym plusem są również piosenki wykorzystane w tym filmie, choćby dobrze znane "Pure imagination", wychwalające siłę naszej wyobraźni.

Wersja musicalowa również bardzo mi się podobała, choć wydaje się nieco bardziej mroczna. Ma taki nieuchwytny, trudny do zdefiniowania klimat, znacznie różny od wesołej i kolorowej wersji Tima Burtona. Więc jeśli jej jeszcze nie widzieliście, to macie szansę na wyrobienie sobie własnej opinii na jej temat :)

sobota, 29 czerwca 2013

Carlos Ruiz Zafón "Światła września"

Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tytuł: Światła września
Tytuł oryginalny: Las luces de septiembre
Wydawnictwo: MUZA SA
Liczba stron: 256
Moja ocena: 7/10

Carlosa Ruiza Zafóna chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, ja jednak pozwolę sobie napisać o nim kilka słów. Hiszpan, z zawodu dziennikarz, który od lat `90 ubiegłego wieku poświęcił się pisaniu książek i scenariuszy filmowych. Na początku pisał dla młodzieży, jednak to książki z cyklu Cmentarz Zapomnianych Książek przyniosły mu międzynarodową sławę. Adresowane były raczej do dojrzałych czytelników, a ich fabuła znacznie rozwinięta i wielowątkowa. Najbardziej znany jest oczywiście Cień wiatru, ale pozostałe książki również zasługują na uwagę.

Światła września to powieść młodzieżowa, należąca razem z Księciem Mgły oraz Pałacem Północy do Trylogii Mgły.  Mimo tego, że jest to część cyklu, każdą z tych książek można czytać oddzielnie w dowolnej kolejności, gdyż to nie fabuła, a jedynie klimat i nastrój panujący w powieściach jest elementem je łączącym.

Wydarzenia przedstawione w książce mają miejsce w lecie 1937 roku, kiedy to madame Simone Sauvelle, wdowa z dwójką dzieci – niespełna piętnastoletnią Irène i młodszym od niej Dorianem – trafia do małej miejscowości w Normandii, we Francji. Wówczas kobieta ma zacząć pracę jako sekretarka w posiadłości Cravenmoore, należącej do ich dobroczyńcy, fabrykanta zabawek Lazarusa Yanna. Początkowo wszystko wskazuje na to, że szczęście wreszcie się uśmiechnęło do Sauvelle’ów  – zapomnieli o biedzie, jaka towarzyszyła im po śmierci Armanda Sauvelle’a i zaczęli nawiązywać kontakty z miejscowymi. Irène wkrótce zaprzyjaźniła się z Hannah, dziewczyną pracującą jako kucharka w Cravenmoore oraz Ismaelem, kuzynem koleżanki, do którego z czasem poczuła coś więcej, niż tylko przyjaźń. Sielankę tę przerywa niewyjaśniona śmierć jednej z najbliższych Irène osób, co rozpoczyna całą serię tajemniczych zdarzeń. Złowrogą tajemnicę kryjącą się w posiadłości fabrykanta podejmują się rozwikłać Irène oraz Ismael. Czy im się to uda i kto stoi za mrożącymi krew w żyłach zdarzeniami w Cravenmoore? Przekonajcie się sami.

Powieść podejmuje tematykę fantastyczno-obyczajową. Nie brakuje w niej dziwnych zdarzeń, intrygujących postaci czy istot znanych raczej z opowieści fantasy, ale oprócz tego czytamy o sprawach typowych dla młodzieży: pierwsza miłość, nastoletnie przyjaźnie lub przygody w czasie nadmorskich wakacji. Ponadto możemy szukać trochę głębszej treści – dochowywanie wierności przyjaciołom, szacunek dla rodzinnych wartości czy chociażby walka ze złem, to kolejne motywy występujące w Światłach września.

Czyta się dość płynnie i łatwo, dzięki przystępnemu stylowi autora, z którego jest dość znany. Opisy są bogate w środki stylistyczne, klimatyczne i bardzo plastyczne, dzięki czemu każdą scenę możemy od razu zobaczyć w oczach wyobraźni, co jest dużym atutem.  Dzięki stopniowaniu napięcia, akcja książki się nie dłuży, lecz zachęca czytelnika do dalszego czytania.


Moim zdaniem, największe wrażenie robi tajemniczy nastrój książki. Może i da się przewidzieć akcję, może od razu wiemy kto jest złoczyńcą, ale wciąż otacza nas ta gęsta i niesamowita aura, którą do tej pory spotkałam tylko w powieściach Carlosa Ruiza Zafóna, a która robi naprawdę wielkie wrażenie. Dzięki temu książka zostaje przez jakiś czas w mojej pamięci, a z czasem jej wspomnienie tak nie blaknie jak w przypadku innych. Właśnie to za ten nastrój i fenomenalne opisy cenię Zafóna, czego chyba nie da się ukryć :) I mimo, że fabuła jest zbliżona do akcji w Księciu Mgły, Światła września były kolejną ciekawą przygodą, którą przeżyłam z tym autorem i na pewno nie ostatnią. Więc jeśli i wy lubicie magię i tajemnice, a także nie wyrośliście z lat młodzieńczych, to ta książka jest w sam raz dla Was!