środa, 29 stycznia 2014

Isaac Bashevis Singer "Sztukmistrz z Lublina"




Życie czasami przypomina chodzenie po linie. Gdy patrzy się nań z dystansu wydaje się nam ono proste, ale gdy przyjrzymy się bliżej, okazuje się, że to bardzo trudna sztuka. Każdego dnia balansujemy na sznurku, uważając na to, gdzie stawiamy stopy lub kontrolując swoje ciało, by utrzymywało prawidłową postawę. Czasem jednak wystarczy jeden fałszywy krok, chwila zawahania czy zwątpienia, by nasz los zakończył się naprawdę źle. Nasuwa się wówczas refleksja - czy są ludzie, którzy opanowali umiejętność podejmowania decyzji w sposób perfekcyjny? Czy są wśród nas prawdziwi sztukmistrze życia? Niektórzy potrzebują bardzo silnego bodźca, aby dojść do takich przemyśleń. Tak jest właśnie w przypadku Jaszy, znanego sztukmistrza żydowskiego pochodzenia, który poprzez jeden zły ruch uruchomił lawinę zdarzeń, nad którymi coraz ciężej było mu zapanować.




Autor: Isaac Bashevis Singer
Tytuł: Sztukmistrz z Lublina
Tytuł oryginalny: Der Kunnzenmacher fun Lublin
Wydawnictwo: Mediasat Poland. Kolekcja Gazety Wyborczej
Liczba stron: 190
Moja ocena: 7/10


Sztukmistrz z Lublina jest moim pierwszym spotkaniem z prozą Isaaca Bashevisa Singera. Był on znanym pisarzem literatury żydowskiej, który przyszedł na świat w 1904 r. w podwarszawskim Leoncinie w zubożałej rodzinie rabinackiej. Wczesne lata życia spędził w Biłgoraju oraz w Warszawie. Porzucił studia teologiczne, by związać się ze środowiskiem żydowskich literatów. Początkowo pracował jako korektor, z czasem zaczął publikować opowiadania i nowele na łamach żydowskich gazet. Zadebiutował w 1935 r. powieścią Szatan z Goraju, po czym przeniósł się do Nowego Jorku. Do lat '50 XX wieku znany był jedynie wśród Żydów czytających w jidysz. Drzwi do kariery otworzył mu Saul Bellow, który przetłumaczył na język angielski opowiadanie Gimpel głupek. Za pisanie w jidysz, a nie po hebrajsku krytykował go premier Izraela Menachem Begin. Po otrzymaniu w 1978 r. literackiej Nagrody Nobla Singer powiedział, że traktuje ją jako uznanie dla jidysz - języka wygnania, języka bez ziemi, języka bez granic - języka, w którym nie ma słów dla wyrażania takich pojęć jak broń, amunicja, musztra, taktyka działań bojowych. Zmarł w 1991 r. w Stanach Zjednoczonych.

Akcja powieści oscyluje wokół tytułowej postaci, czyli wędrownego sztukmistrza Jaszy Mazura, mieszkającego z żoną Esterą w Lublinie. Jest Żydem, który porzucił religijne praktyki na rzecz bardzo liberalnego podejścia do życia - nie chodzi do synagogi, nie modli się, nie czyta Tory, wątpi w istnienie Boga. Wszystko to sprawia, że jest bardzo potępiany w środowisku pobożnych Żydów. Jednak jego największą słabością są kobiety. Jasza, pomimo posiadania kochającej żony, podczas swoich licznych podróży potrafił nawiązywać nawet po kilka romansów. Wszystko wskazuje na to, że to może być jego przysłowiowy gwóźdź do trumny, ponieważ gdy poznaje piękną wdowę polskiego pochodzenia - Emilię - nasz sztukmistrz chce wywrócić całe swoje życie do góry nogami, aby tylko z nią być. Kobieta coraz bardziej podsyca w nim to pragnienie, po czym Jasza decyduje się na bardzo ryzykowny numer i nie chodzi tu bynajmniej o cyrkową sztuczkę. 

Perypetie sztukmistrza to jedynie punkt wyjściowy do dywagacji nad problemem moralności oraz tożsamości narodowej czy religijnej. Podczas akcji książki wielokrotnie powraca temat społeczności żydowskiej oraz trudności, z jakimi się ona zmaga. Na przykładzie Jaszy widać wyraźnie, że choć wątpi w Boga, to jednak nie potrafi całkowicie od niego się odciąć ani wyjść poza żydowski punkt widzenia. Miota się pomiędzy własnymi pragnieniami - poślubieniem Emilii, wyjazdem za granicę i rozwijaniem swojej kariery cyrkowca - a swoistym przywiązaniem do tradycji - zawsze powraca z podróży do Estery, prowadzącej dom według przykazań, a będąc z dala od niej, jego myśli same się do niej kierują. Co musiało mu się przydarzyć, by wybrał jedną z tych dróg i jak bardzo zmieniło się od tej decyzji jego życie? Dowiecie się tego po lekturze Sztukmistrza z Lublina.

Ogromnym walorem powieści jest plastyczność języka, dzięki której możemy z łatwością przenieść się do XIX-wiecznej Polski i wyobrazić sobie realia z jakimi zmagali się ówcześni ludzie. Przy okazji poznajemy również osobistości pochodzące z różnych warstw społecznych i kręgów kulturowych, tworząc przy tym świetną panoramę struktury ludnościowej tamtych lat. Jest to także bardzo dobry przykład realizmu, za co autorowi należą się słowa uznania. W przypadku Sztukmistrza niewiele można zarzucić Singerowi, gdyż powieść jest napisana dobrze, bohaterowie świetnie rozpisani - zwłaszcza portret psychologiczny robi ogromne wrażenie. Jedynym mankamentem może być tu długość, bo jak dla mnie, opowieść była trochę za krótka, a tempo w zakończeniu nieco za szybkie.


Moje pierwsze spotkanie z prozą Singera mogę zaliczyć do udanych. Jest to bardzo dobre studium zachowania ludzkiego, a także wątpliwości, jakie towarzyszą nam na co dzień. Dla mnie dodatkowymi atutami były przewijające się obrazy XIX-wiecznej Warszawy, które mogłam porównać ze stanem obecnym oraz przedstawienie reguł, jakimi kierowała się w owym czasie polska wspólnota żydowska. Jeśli jesteście zainteresowani przygodami Jaszy lub ciekawi Was problematyka moralności, to z czystym sumieniem mogę Wam polecić Sztukmistrza z Lublina.

6 komentarzy:

Dziękuję za poświęcony mi czas, na każdy z komentarzy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam serdecznie!